Polka, która stała się najsłynniejszą naukowczynią w historii. Niezwykłe życie Marii Skłodowskiej-Curie

Polka, która stała się najsłynniejszą naukowczynią w historii. Niezwykłe życie Marii Skłodowskiej-Curie

Dodano: 
Maria Skłodowska-Curie
Maria Skłodowska-Curie Źródło:Wikimedia Commons / domena publiczna
Maria Skłodowska-Curie. Jedna postać a tyle osiągnięć. Tyle kategorii, w których była „pierwsza”. Aż korci, by od razu zająć się jej sukcesami i odkryciami, powstrzymajmy się jednak. W końcu zasługuje, by poznać całe jej życie.

Rok 1871, skromne, warszawskie mieszkanie na ulicy Freta. Na kolanach szanowanego nauczyciela, Władysława Skłodowskiego, siedzi jego córka Bronisława. Sześciolatka dość nieporadnie próbuje przeczytać elementarz, gdy do ich fotela podchodzi czteroletnia Maniusia. Zirytowana dukaniem starszej siostry zabiera jej elementarz i zaczyna płynnie czytać, ku osłupieniu wszystkich zebranych.

Młodość Marii Skłodowskiej-Curie

Zwana Maniusią przez swych bliskich Maria Skłodowska od najwcześniejszych lat wykazywała ponadprzeciętne zdolności intelektualne. Pasjonowały ją nauki ścisłe z fizyką i chemią na czele, ale nie poprzestawała na tym. Interesowały ją także socjologia i psychologia zaś dzięki talentowi do języków poznała ich w sumie pięć.

Ojciec bardzo dbał o wychowanie jej i piątki jej rodzeństwa, choć zmuszony był to robić sam: matka Bronisława umarła na gruźlicę, gdy Maria miała dziesięć lat. Dwa lata wcześniej cała rodzina pochowała też najstarszą siostrę, Zofię, którą z kolei zabrał tyfus. Te dwie tragedie spowodowały, że stała się ateistką (lub agnostyczką, sprawa nie jest pewna).

Jak się rzekło, owdowiały Władysław bardzo jednak kochał i dbał o swoje dzieci. W rodzinie czytać się będzie dużo Mickiewicza i Słowackiego, choć później wykonają oni zwrot ku pozytywizmowi. Maria będzie już bardziej czerpać z prozy Orzeszkowej, Prusa i Świętochowskiego. W wieku dziesięciu lat rozpocznie naukę w tej samej pensji, którą wcześniej prowadził jej matka.

W 1883 roku Maria Skłodowska kończy ze znakomitymi wynikami III Żeńskie Gimnazjum Rządowe, pojawia się jednak pewien kłopot. Młoda dziewczyna chce kontynuować naukę, jednak pod carską władzą nie ma miejsca dla kobiet na uniwersytetach. Razem z Bronisławą, z którą zresztą są bardzo zżyte, zapisują się na Uniwersytet Latający i z kretesem zakochują się w świecie nauki.

Ich celem jest studiowanie na Sorbonie, takie luksusy są jednak poza możliwościami finansowymi ich ojca. Siostry zawierają więc pakt: najpierw do Paryża wyjedzie pragnąca studiować medycynę Bronisława, Maria zaś zostanie i będzie zarabiać na nie dwoje. Następnie zaś dołączy do starszej siostry, która z kolei będzie łożyć na utrzymanie dwójki. Jak postanowiły, tak też uczyniły.

W roku 1886 Maria Skłodowska pożegnała siostrę i objęła posadę guwernantki w majątku Szczuki. Uczyła tam dzieci właścicieli, państwa Żorawskich, ale także zorganizowała szkółkę dla dzieci wiejskich, co, nawiasem mówiąc, jest przez władze zaborcze zabronione. Podczas pobytu w majątku Maria zakochuje się także, z wzajemnością, w Kazimierzu Żorawskim. Młodzieniec poprosi ją o rękę, nim jednak dojdzie do ślubu, zainterweniują rodzice. W ich oczach małżeństwo byłoby mezaliansem, do tego zaś nie dopuszczą.

Upokorzona Skłodowska wraca do Warszawy w roku 1889, po roku dawania korepetycji zdobywa zaś posadę w Muzeum Przemysłu i Rolnictwa. Trafi tam pod skrzydła dwojga naukowców, Józefa Boguskiego i Napoleona Milicera. Pierwszy jest jej kuzynem, co ważniejsze jednak, był asystentem Dymitra Mendelejewa, drugi natomiast asystował Robertowi Bunsenowi. Obaj nauczą młodą laborantkę jednej z najbardziej przydatnych w jej późniejszej karierze rzeczy: analizy chemicznej.

Miasto Świateł

W listopadzie 1891 roku Maria Skłodowska rozpoczyna studia na Sorbonie, na wydziale matematyczno-przyrodniczym. Uczą ją pierwsze nazwiska światowej nauki, z Henrim Poincarém na czele. Z początku mieszka u siostry i jej męża, przeprowadza się jednak bliżej uniwersytetu. Kolejne lata spędzi mieszkając w malutkiej, zimnej mansardzie w Dzielnicy Łacińskiej, w której w zimie zamarzała jej woda w miednicy.

Trudne warunki bytowe i niedojadanie było częstym losem studentów w tamtej epoce i Maria nie była wyjątkiem. Czas umilała jej nauka, ale także kontakty z innymi studentami, amatorski teatr, w którym grała oraz liczne wydarzenia muzyczne i kulturalne. Na jednym z nich nawiązała przyjaźń z początkującym pianistą, Ignacym Janem Paderewskim.

Studia ukończy w roku 1893, otrzymując licencjat nauk fizycznych z oceną „bardzo dobrze”, rok później zaś, tym razem z oceną „dość dobrze”, licencjat nauk matematycznych. Jej sytuację materialną poprawiło zarówno uzyskane za wstawiennictwem jednego z profesorów stypendium, jak i praca dla Towarzystwa Popierania Przemysłu Krajowego, gdzie pracowała nad magnetyzmem stali.

Również w 1894 roku poznała młodego, dobrze zapowiadającego się chemika, wykładowcę Szkoły Fizyki i Chemii miasta Paryża, Piotra Curie. Szybko się zaprzyjaźnili, Piotr zaś był coraz bardziej zafascynowany rezolutną chemiczką. Ta jednak miała inne plany, chciała wrócić do ojczyzny.

Tak też zrobiła i przez kilka miesięcy starała się o posadę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Bez efektu jednak. Nie mogąc osiągnąć swego celu, nie mając też widoków na kontynuację studiów i uzyskanie stopnia doktorskiego, z drugiej strony zaś zachęcana przez Piotra do powrotu do Paryża, zdecydowała się w końcu opuścić Kraków.

16 lipca 1895 zawarła związek małżeński z Piotrem Curie. Oboje nie byli zbyt zamożni, w swą podróż poślubną po Bretanii ruszyli na rowerach. Rychło też ukończyła kurs nauczycielski, by ratować domowy budżet. Pracowałą także w laboratorium męża. Jak sama wspominała, w owym okresie jej głównym marzeniem był ich wspólny kąt i wspólna praca naukowa. Już zaraz miała jednak zrobić wielki krok naprzód.

Czytaj też:
Gigantki polskiej nauki. 10 zapomnianych naukowczyń, które warto znać

Nowe odkrycia, nowe możliwości

W 1896 roku Henri Becquerel zostawił na słońcu bryłkę rudy uranu, po czym zawinął ją w kliszę światłoczułą a następnie w czarny papier. Gdy odpakował zawiniątko, klisza okazała się zaczerniona. Becquerel jeszcze nie wiedział, że właśnie odkrył zjawisko radioaktywności, uznał to za kolejny przykład fosforescencji. Trop ten okazał się ślepą uliczką, po dwóch latach zaś Becquerel i inni porzucili go, skupiając się na uznawanych za ciekawsze promieniach X.

W roku 1897 małżeństwu Curie urodziła się córka, Irena. Opiekując się paromiesięcznym dzieckiem, Maria zacznie szukać tematu rozprawy doktorskiej. Wtedy też zwróci uwagę na odkrycia Becquerela i uzna, że badacz mógł popełnić błąd i źle zakwalifikować promienie wydzielane przez uran.

Namówi męża i oboje rozpoczną badania nad uranem, choć w tym okresie będzie się nimi zajmować niemal wyłącznie Maria, jedynie z okazjonalną pomocą Piotra. Dysponować będzie jedynie oddaną im do użytku starą szopą, dawnym prosektorium wydziału medycyny, w lecie dusznym, w zimie zaś lodowatym. Co jednak ważniejsze, dysponuje także bez porównania lepszym narzędziem, niż klisza światłoczuła Becquerela: skonstruowanym przez Piotra i jego brata, Jacquesa elektrometrem.

Dzięki niemu odkryje, że promieniowanie uranu jest jego właściwością atomową, nie zaś efektem fosforescencji. Było to odkrycie przełomowe, pokazało bowiem, że tok rozumowania Marii jest słuszny. A co za tym idzie, przed małżeństwem otworzyło się dziewicze pole badawcze.

Następnym krokiem będzie udowodnienie, że promieniowanie emituje także tor. Skoro tak, brzmiało kolejne założenie, to może być więcej pierwiastków promieniotwórczych. Maria odkryła, że różne zawierające uran minerały emitują promieniowanie w stopniu większym, niż to by wynikało z procentu rzeczonego pierwiastka. Jako obiekt badań wybrała chalkolit, który następnie zsyntetyzowała w laboratorium. Stworzony przez nią minerał emitował słabsze promieniowanie, niż naturalny, z czego wywiodła, że w naturalnym musi znajdować się jeszcze jeden, niezbadany pierwiastek.

Od tego momentu do badań dołączył już regularnie Piotr. Małżonkowie rozpoczęli trudną i mozolną pracę oczyszczania smółki uranowej kolejnymi przemianami chemicznymi. Piotr później wspominał, że praca w byłym prosektorium była tak wyczerpująca fizycznie, że nie podjąłby się jej samotnie.

Małżeństwo dzieliło czas między laboratorium, pracę zarobkową i wychowywanie Ireny. Dzięki mozolnej pracy oraz wynalezieniu metody wskaźników promieniotwórczych udało im się wreszcie dokonać wielkiego odkrycia. 18 lipca 1898 roku poinformowali o odkryciu nowego pierwiastka promieniotwórczego, polonu. 26 grudnia tego samego roku odkryli natomiast rad.

Sukces i strata

Odkrycie dwóch nowych pierwiastków a także nowe ujęcie zjawiska promieniotwórczości zapewniła małżeństwu sławę, której ci zresztą nie bardzo chcieli. Co ważniejsze jednak, zapewniła im uznanie środowiska naukowego. W 1903 roku państwo Curie otrzymali, razem z Henrim Becquerelem, nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki za badania nad promieniotwórczością, czyniąc Marię pierwszą kobietą wyróżnioną w ten sposób.

Pieniądze te pomogły poprawić nieco byt małżeństwa i dały im swobodę kontynuowania badań, zakłóconą nieco przez media. Rad obwołany został bowiem wielkim osiągnięciem przełomu wieków, panaceum, środkiem zapewniającym długie życie. Państwo Curie niezbyt jednak o to dba. Większą radość przyniesie Marii uzyskanie, jako pierwszej kobiecie, upragnionego tytułu doktora nauk fizycznych. Rok później urodzi drugą córkę Ewę. Do tego Piotr otrzyma wreszcie katedrę fizyki, gdzie zatrudni doktor Skłodowską.

19 kwietnia 1906 roku Piotr Curie wracał ulicą Dauphine z zebrania Stowarzyszenia Profesorów Wydziałów Nauk Ścisłych, gdy wpadł pod konny powóz ciężarowy. Naukowiec zginął na miejscu, świat Marii zaś się rozsypał. Straciła człowieka, który był jej niesłychanie bliski pod względem uczuciowym, charakterologicznym i intelektualnym, została sama z dwójką małych córek. Była w rozpaczy, przez rok prowadziła dziennika żałobny, w którym opisywała swój ból i cierpienie po stracie męża.

Sytuacji nie poprawiło otrzymanie po mężu katedry, dyrekcja Sorbony nie była bowiem w stanie znaleźć nikogo, kto choć w przybliżeniu miał wiedzę o radioaktywności podobną do jej. Uczyniło z niej to zarazem pierwszego profesora Sorbony płci żeńskiej.

Maria Skłodowska rzuciła się w wir pracy, usiłując zapomnieć o stracie. Osiągała kolejne sukcesy naukowe, ugruntowała też swoją pozycję w świecie nauki. Jako jedyna kobieta zaproszona została na konferencję Solvaya, brała też udział w licznych innych wydarzeniach naukowych otrzymała też liczne nagrody oraz doktoraty kilku uczelni.

Było to jednak za mało, by w 1911 otrzymała członkostwo Francuskiej Akademii Nauk, bowiem w oczach tego gremium miała dwie krytyczne wady: była kobietą i nie była Francuzką. Podejrzewaną ją również o bycie Żydówką, co w głęboko antysemickiej Francji świeżo po aferze Dreyfusa było poważnym zarzutem. Na domiar złego, prasa brukowa odkryła jej romans z Paulem Langevinem, który zostawił dla niej swoją żonę.

Uznanie

Zła passa nie trwałą jednak długo. 7 listopada 1911 Maria Skłodowska otrzymała drugą nagrodę Nobla za odkrycie polonu i radu, tym razem z dziedziny chemii. Tym samym stała się pierwszą kobietą-noblistką z chemii oraz pierwszym (i na tę chwilę jedynym) człowiekiem, który dostał Nobla w dwóch dziedzinach.

Teraz francuska akademia nie mogła już jej zignorować. Nie została wprawdzie jej członkiem, daje była bowiem kobietą (uda się to dopiero Marguerite Perey w 1962 roku), udało jej się jednak przekonać rząd do ufundowania Instytutu Radowego. Opinia publiczna z kolei wybaczy jej wszystko, gdy w 1914 roku wybuchnie I wojna światowa.

Maria oraz Irena Skłodowskie zaczną organizować mobilne punkty zdjęć rentgenowskich, które żołnierze nazywać będą petites Curie. Wykonywane w warunkach polowych prześwietlenia pozwolą uchronić od kalectwa tysiące rannych żołnierzy, Skłodowska zaś jako jedna z pierwszych kobiet otrzyma prawo jazdy, jakoś bowiem musi te mobilne pracownie rentgenowskie prowadzić.

Po wojnie przywróci do świetności Instytut Radowy, tworząc z niego nowoczesną placówkę medyczną i badawczą. Będzie do niego ściągała stypendystów z Polski, ale zadba także o zdobywanie finansowania. Rychło też przystąpi do organizowania bliźniaczego Instytutu Radowego w Warszawie, zaś w 1925 roku położy pierwszą cegłę pod jego budowę na ulicy Wawelskiej. W 1932 razem siostrą Bronisławą dokonają uroczystego otwarcia.

Niestety, będzie to jedno z ostatnich jej osiągnięć. Trudne warunki życia na studiach, po których nastąpiły długie lata ciągłej ekspozycji na promieniowanie a potem wyczerpująca praca w okopach Wielkiej Wojny zrujnowały jej zdrowie. W 1934 roku kłopoty zdrowotne uniemożliwiły jej dalsze funkcjonowanie. Lekarze zdiagnozowali najpierw grypę, później zaś gruźlicę i skierowali do sanatorium.

Wraz z córką Ewą wybrała ośrodek w Sancellemoz, na miejscu jednak, że w istocie cierpi na anemię plastyczną oraz chorobę popromienną. Zmarła 4 lipca 1934 roku, dwa dni później zaś pochowano ją obok męża w Sceaux. W 1995 roku ich szczątki przeniesiono do Panteonu, gdzie jako pierwsza kobiet spoczęła za własne zasługi, nie zaś jako czyjaś żona. Nawiasem mówiąc, jest tam też jedyną cudzoziemką.

Maria Skłodowska-Curie jest prawdopodobnie najsłynniejszą kobietą-naukowcem w historii. Jej prace nad promieniotwórczością okazały się niezwykle ważne dla rozwoju medycyny oraz fizyki. Stworzyła radiochemię, rozwinęła teorię promieniotwórczości, opracowała nowe techniki rozdzielania izotopów. Wykształciła dziesiątki znakomitych uczonych w tym czworo noblistów.

Całe życie czuła się bardzo blisko związana z Polską, reprezentowała ją nawet w Lidze Narodów, jest więc dziwnym paradoksem, że nie miała polskiego obywatelstwa. Kraj opuszczała w końcu jeszcze jako poddana cara, małżeństwo zaś uczyniło z niej obywatelkę Francji.

Udało jej się osiągnąć więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać i to osiągnięcie jej życia ją w końcu zabiło. Nawet dzisiaj, sto lat po jej śmierci, jej notatniki muszą być przechowywane w ołowianych pudłach, ich poziom skażenia jest bowiem niebezpieczny dla zdrowia.


Nauka to polska specjalność
Rok Ignacego Łukasiewicza

Przeczytaj inne artykuły poświęcone polskiej nauce

Czytaj też:
Pionier przemysłu naftowego. Ignacy Łukasiewicz był z wielu stron wyjątkową postacią