Średniowieczny proces pokazowy. Joanna d’Arc została spalona na stosie jako czarownica

Średniowieczny proces pokazowy. Joanna d’Arc została spalona na stosie jako czarownica

Dodano: 
Śmierć Joanny d'Arc na stosie (Hermann Stilke, 1843)
Śmierć Joanny d'Arc na stosie (Hermann Stilke, 1843)Źródło:Wikimedia Commons / domena publiczna
30 maja 1431 roku na stosie spłonęła Joanna d’Arc, bohaterka narodowa Francji i święta Kościoła katolickiego. W 1429 roku w męskim przebraniu oswobodziła Orlean i odniosła szereg zwycięstw nad Anglikami w ramach wojny stuletniej. Schwytana i wydana w ręce Anglików, po procesie pokazowym została skazana na śmierć i spalona na stosie jako czarownica.

Od początku XV wieku Francuzi przegrywali wojnę z Anglikami. W po bitwie pod Azincourt w 1415 roku zginęło około 10 tysięcy rycerzy francuskich. Pozbawiona elit i rozbita na księstwa Francja uległa Henrykowi V. Król angielski zmarł jednak w 1422 roku, a jego miejsce zajął Henryk VI, koronowany na króla Anglii i Francji w wieku niemowlęcym.

Na południe od Loary oraz wokół Orleanu tliły się ostatnie gniazda oporu francuskiego. Tam władcą pozostawał Karol VII, niewielu jednak uznawało jego tytuł. Miał przeciw sobie Burgundczyków, którzy zajmowali w wojnie oportunistyczna postawę, zmieniając sojusze i starając się ugrać jak najwięcej dla siebie. W tej sytuacji w 1429 roku przybyła na jego dwór 16 letnia Joanna d’Arc, twierdząc, że przy bożej pomocy uda jej się przepędzić Anglików z kraju.

Król dał się przekonać i przekazał Joannie wojsko, które ruszyło z odsieczą obleganemu Orleanowi. Tam Joanna natchnęła obrońców do walki i dzielnie stając w pierwszych szeregach pomogła rozbić pierścień oblężenia. W ciągu kilku miesięcy odnosiła liczne zwycięstwa, stając się symbolem francuskiego oporu. Dzięki pomocy Dziewicy Orleańskiej Karol VII mógł koronować się w Reims, co umacniało jego prawo do rządzenia Francją.

Joanna d’Arc. Schwytanie francuskiej bohaterki

Joannę schwytano trzeciego maja 1430 roku, gdy osłaniała odwrót swoich oddziałów po przegranej potyczce w okolicach Compiègne. Zgodnie z kulturą rycerską postanowiła do końca walczyć u boku tylnej straży, jednak Burgundczycy otoczyli ją i zmusili do kapitulacji. Początkowo, w myśl prawa wojennego, została przekazana księciu Burgundii Filipowi Dobremu. Gdy tylko rozeszła się wieść o schwytaniu Dziewicy Orleańskiej, stronnictwo proangielskie postanowiło wykorzystać szansę na przechwycenie jej. Interesy Anglików reprezentował biskup Beauvais, Pierre Cauchon. Zaproponował on za Joannę 10 tysięcy franków – kwotę, za jaką można było z niewoli wykupić księcia lub wielkiego możnego.

W tym samym czasie Uniwersytet Paryski, który również stał po stronie Anglików, rozsyłał do obu stron listy, prosząc o przekazanie Joanny w ręce trybunału złożonego z paryskich teologów. Swoje stanowisko zajęła również Inkwizycja, wspierając Cauchona swoim autorytetem i uprzywilejowaną pozycją. Status Joanny zmienił się bezprawnie z jeńca wojennego w więźnia kościelnego. Znamienne jest to, że już w pierwszych listach wymienianych między wszystkimi stronami dziewczyna była przedstawiana jako bezdyskusyjnie winna wystąpień przeciwko Kościołowi i Prawu Boskiemu.

Proces, który miał nastąpić, musiał tylko usprawiedliwić ukaranie znienawidzonej przeciwniczki Anglików. Miał być spektaklem politycznym, w którym prawda nie jest ważna. Warto dodać, że Karol VII, wbrew obiegowej opinii, najprawdopodobniej starał się odnaleźć Joannę, ale braki funduszy oraz blokada informacji ze strony Burgundczyków udaremniły wszelkie działania monarchy.

Już w trakcie przygotowań do procesu dopuszczono się licznych odstępstw od prawa i zwyczaju. Rozprawa miała odbyć się w Rouen, z kolei Cauchon był biskupem Beauvais, a Joannę schwytano w okolicach Compiègne. Jednak mając za plecami posłuszny Anglikom kler, biskup mógł dokonać wielu nadużyć. Do akt procesowych dołączył oświadczenie stwierdzające, że Dziewica została schwytana już w jego diecezji. Z kolei kapituła Rouen nadała mu fikcyjne terytorium w swoim okręgu.

Również dobór członków trybunału był karygodny. W jego składzie znalazł się wyłącznie kler z północnej części Francji, nastawionej proangielsko, oraz uczeni z Uniwersytetu Paryskiego, na którym Pierre Cauchon studiował i miał licznych przyjaciół. Była to sytuacja idealna dla Anglików.

Oskarżenie

Kiedy w styczniu 1431 roku zebrała się po raz pierwszy komisja sądowa, okazało się, że brak jest twardych dowodów przeciw Joannie. Śledczy wysłani w rodzinne strony Dziewicy Orleańskiej wrócili z niczym, brak było również świadków. Trybunał dysponował jedynie plotkami, dowody postanowiono więc zdobyć w czasie procesu. Joanna zgodziła się stanąć przed sądem, ale zażądała obecności kleru z obszarów podległych władzy Karola VII, jej uwagę zignorowano.

W środę 21 lutego rozpoczęło się pierwsze posiedzenie. Sąd nad nią trwał ponad miesiąc, w tym czasie Joanna 18 razy stawała przed trybunałem, po czym odprowadzano ją skutą w łańcuchy do celi, gdzie mogła spodziewać się wyzwisk i szykan ze strony strażników. W czasie przesłuchań sędziowie atakowali ją na różne sposoby. Z uwagi na fakt, że nosiła męski strój, odmówiono dopuszczenia dziewczyny do mszy świętej, na czym szczególnie jej zależało. Nie mogła jednak porzucić swego ubioru, ponieważ, jak twierdziła, założyła go z bożego nakazu. Poza tym niezgodnie ze zwyczajami trzymano ją w świeckim więzieniu pod męską strażą. Obawiała się zatem, że kobiecy strój sprowokuje strażników do gwałtu.

Kwestionowano jej dziewictwo oraz tłumaczono wcześniejszy skok z wieży w celu ucieczki jako próbę samobójczą. Przy każdym przesłuchaniu wymuszano na niej przysięgę na Ewangelię. Joanna twierdziła, że nie może wyjawić szczegółów jej objawień oraz treści rozmów z Karolem VII, dlatego kwestia ta stała się dla sędziów wygodnym powodem do ataków na nią. Dla przykładu, na piątym posiedzeniu, przez zmęczenie i nieuwagę, Joanna oznajmiła: „W sprawach procesu powiem chętnie prawdę i powiem ją tak, jakbym powiedziała papieżowi z Rzymu!".

W tym czasie papieżem w Rzymie był Marcin V, ale antypapieżami byli Klemens VIII oraz Benedykt XIV. Cauchon starał się obrócić tę drobną pomyłkę w poważny zarzut. Zeznania dotyczące jej młodości pokrętnie interpretowano, by wmówić jej używanie czarów. Szczegółowo dopytywano się o jej związki z miejscami, które uważano za powiązane z pogańskimi obrzędami, jak potoki czy lasy, w których ludzie doznawali cudownych ozdrowień. Widzenia św. Katarzyny i św. Małgorzaty również umieszczano w kontekście niechrześcijańskich rytuałów.