Bohaterska socjalistka odbiła Piłsudskiego z więzienia. Dla partii była „świętą”

Bohaterska socjalistka odbiła Piłsudskiego z więzienia. Dla partii była „świętą”

Dodano: 
Piłsudski po aresztowaniu przez Ochranę w 1900 roku
Piłsudski po aresztowaniu przez Ochranę w 1900 roku Źródło: Wikimedia Commons / domena publiczna
Plan odbicia Piłsudskiego Maria Gertruda Paszkowska ułożyła z socjalistą Aleksandrem Sulkiewiczem. Zdecydowano się na symulację obłędu więźnia, bo taki stan wymagał specjalistycznej opieki na zewnątrz. Piłsudski źle udawał chorobę psychiczną. Trzeba było wymyślić inny sposób…

O działalności Maria Gertruda Paszkowska i jej „dromaderek” w szeregach PPS przeczytasz w pierwszej części artykułu.


Wszyscy, którzy ją wspominali w pośmiertnie wydanej księdze pamiątkowej są zgodni w opinii, że dla dobra PPS wręcz wykorzystywała swoich przyjaciół i znajomych. Najbardziej zależało jej na znalezieniu lokalu, w którym na pewien czas mógłby się ukryć śledzony towarzysz. Stale też potrzebowała pomieszczeń na magazyn nielegalnych druków. – Była genialną wprost wyzyskiwaczką wszelkich stosunków towarzyskich, nawiązanych dzięki korepetycjom w bogatych domach – twierdził jeden z rewolucjonistów.

– Kiedy towarzysze ukrywali się na terenie Kongresówki, bądź za kordonem i trzeba było wyrobić im nowy paszport – wspomina w swym pamiętniku socjalista Stanisław Posner późniejszy senator w II RP – zajmowała się tym Gintra. „Umiała tak dobrze zakonspirować swoje nazwisko, zajęcie, stan cywilny, tak się okopać przed nacierającą codziennie sforą psów policyjnych, że przetrwała wszystkich policmajstrów, gubernatorów i generał-gubernatorów. Był to talent konspiratorski pierwszej marki: nikt, kto ją znał powierzchownie, nie podejrzewałby jej o to”.

Piszący te wspomnienia w 1929 roku zapomniał, że Paszkowskiej nie ominęło więzienie.

Zdarzyło się to w 1895 roku, kiedy mieszkała u Lichtańskich, właścicieli czytelni w Warszawie przy ulicy. Chmielnej. Gintra zagnieździła się tam, bo uznała, że lokal, do którego ciągle przychodzą ludzie, jest bardzo dogodny dla konspiracyjnej działalności. Lichtański z wyksztalcenia filozof, był za udział w powstaniu 1863 r. skazany na wieczną katorgę, którą odbywał przykuty do taczek. Narzeczona czekała na niego w Warszawie dwadzieścia kilka lat. Powrócił w wyniku kilku amnestii carskich. Pobrali się, ale nie byli szczęśliwi. Jego katorga wpędziła w depresję, ona żyjąc tyle lat myślami o cierpieniu ukochanego mężczyzny częściowo straciła kontakt z rzeczywistością. Wobec codziennych życiowych trudności byli bezradni jak dzieci.