Chciałem kogoś zabić

Chciałem kogoś zabić

Dodano: 

Milczenie

Proces mordercy w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze zaczął się od awantury wywołanej na sali rozpraw przez rodziców oskarżonego. Wyzwali dziennikarzy od hien i zabronili robienia zdjęć, choć sędzia zezwolił na ujawnienie w mediach wizerunku Samuela N. Kiedy matka oskarżonego zaczęła okładać operatorów kamer parasolką, interweniowała policja. Próby uspokojenia tylko jeszcze bardziej rozogniły zrozpaczoną kobietę. Nakrzyczała na sędziego i na koniec zemdlała. Oskarżony patrzył na rozhisteryzowaną matkę bez cienia emocji na twarzy, z zupełną obojętnością. Nie wzruszał go też płacz rodziców zamordowanej Emilki, gdy prokurator odczytywał z aktu oskarżenia opis obrażeń ofiary.

Samuel N. odmówił składania wyjaśnień i niechętnie odpowiadał na pytania sędziego. W ostatnim słowie zarzuty prokuratora ocenił jako bezpodstawne. Twierdził, że jego przyznanie się w śledztwie do śmiertelnego zranienia dziecka zostało wymuszone. – Trudno ocenić – zwrócił się do sądu – czy wina jest po mojej stronie. Nie chcę się wypowiadać na temat mojego czynu, bo jest on różnie postrzegany. Ale proszę o interwencję w kwestii warunków, w jakich się mnie przetrzymuje. Adwokat usiłował skłonić swego klienta do pokajania się przed sądem. – Jak pan określi wydarzenie przed księgarnią? Stało się źle, dobrze czy jest to panu obojętne? – pytał. – Źle. – A coś więcej jest pan w stanie powiedzieć? – Milczenie. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze skazał 27-letniego Samuela N. na dożywocie. Zdecydował też, że N. może się ubiegać o przedterminowe zwolnienie po 25 latach. Rodzicom Kamili skazany miał wypłacić po 100 tys. zł zadośćuczynienia.

Artykuł został opublikowany w 10/2018 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.