„Boskie Dłonie”. Przez działania archeologa-fałszerza historię tego kraju trzeba było pisać od nowa

„Boskie Dłonie”. Przez działania archeologa-fałszerza historię tego kraju trzeba było pisać od nowa

Dodano: 

Aby dodatkowo zrozumieć fenomen Fujimury, należy podkreślić olbrzymie zainteresowanie dziedzictwem archeologicznym i kulturowym japońskiego społeczeństwa. Wszak mówimy tutaj o kraju, który do 1945 roku nie tylko podkreślał fakt boskiego pochodzenia cesarza, ale również w 1940 roku obchodził 2500 lat istnienia cesarstwa, bazując na legendzie założycielskiej rodu cesarskiego.

Trudno więc dziwić się, że efekty badań pana Fujimury nie tylko trafiły do kanonu prac naukowych, lecz takżę do podręczników szkolnych. Tak o w dwie dekady przesunięto datę początków osadnictwa na terenie Japonii z 30 000 do prawie 500 000 lat p.n.e.

„Co zesłał los trzeba będzie stracić”

Nic nie może jednak wiecznie trwać, zwłaszcza że Fujimura miał zwyczaj recyklingu, czyli kilkukrotnego wykorzystywania tych samych zabytków na różnych stanowiskach. Pierwsze krytyczne artykuły i opracowania kwestionujące tzw. dolny paleolit pojawiły się w Japonii pod koniec lat 90. XX wieku. Wątpliwości wyrażali przede wszystkim geolodzy, którym odnajdywany materiał nie pasował do lokalnych struktur kamiennych, a niektórzy archeolodzy widzieli zauważalną różnicę między wytworami odnalezionymi przed aktywnością Fujimury a tymi potem.

Bańka mydlana pękła jednak nie dzięki naukowcom ale dziennikarzom, którzy położyli kres legendzie. A stało się to spektakularnie! Kilku pracowników gazety Mainichi Shimbun wzięło sobie bowiem za cel kolejne głośne stanowisko, na którym w październiku 2000 roku Fujimura dokonał następnych sensacyjnych znalezisk. Tak więc dziennikarze pojechali do Kamitakamori, niedaleko Tsukidate, gdzie Fujimura ogłosił odnalezienie artefaktów, które miały mieć nawet 570 000 lat! Oznaczałoby to, że ślady bytności ludzkiej odkryte w Japonii miały być najstarszymi tego rodzaju w całej Azji.

Jednak to nie pozostałości cudownej osady zwróciły ich uwagę, a zachowanie Boskich Dłoni. Zajęli się więc sprawą wybitnie po swojemu – rozstawili wokół stanowiska ukryte kamery. A te zarejestrowały, jak nocami Fujimura kopał doły i zakopywał w nich kamienne artefakty z prywatnej kolekcji. I chociaż znaleziska były prawdziwe, to jednak odnajdywano je w zupełnie innym kontekście oraz w zdecydowanie wyższych warstwach.

Powiedzieć, że wybuchło zamieszanie, to jak nic nie powiedzieć. 5 listopada 2000 roku ukazał się artykuł Mainichi Shimbun ze zdjęciami z nagrań, na których bezsprzecznie widać nocny proceder fałszerstwa. Sam Fujimura podczas specjalnie zwołanej konferencji publicznie przeprosił i przyznał się do zarzutu fałszowania dwóch stanowisk. We wspomnianym Kamitakamori miał podłożyć 61 z 65 artefaktów, a w badanym wcześniej stanowisku Soshin Fudozaka na Hokkaido – wszystkie przedmioty kamienne.

Jednocześnie podkreślił, że były to jedyne stanowiska, które sfałszował. Swoje zachowanie zaś tłumaczył bliżej nieokreśloną „niekontrolowaną potrzebą”. Łatwo się domyślić, że wkrótce weryfikacji poddano wszystkie badania, w których uczestniczył badacz amator. Okazało się, że w zasadzie ślady fałszerstw było widać jak na dłoni na niemal każdym ze 180 stanowisk archeologicznych.

Czasem dowodem były niewytłumaczalne uszkodzenia zabytków, w niektórych przypadkach wykazano, że konkretne narzędzie kamienne odkrywano kilkakrotnie, na innych zaś stanowiskach znaleziska kompletnie nie miały sensu – tu wystarczy wspomnieć chociażby narzędzia odnajdywane w reliktach lawin piroklastycznych, które (jako element wybuchu wulkanicznego) pozwalały co najwyżej na odnalezienie negatywu przedmiotu, a nie jego samego.

Epilog

Wkrótce okazało się, że fałszerstwa Fujimury były tajemnicą poliszynela. Japońskie środowisko archeologiczne – chociaż o niczym nie wiedziało ani nie miało dowodów – w gruncie rzeczy od dawna podejrzewało, że Fujimura nie jest do końca uczciwy. Jednakże strumień pieniędzy na badania, płynący zarówno od lokalnych samorządów, jak i z ministerstwa, był wszystkim dla wszystkich wygodny.

Nadszedł czas rozprawienia się z oszustwami archeologa-fałszerza. Japońskie Stowarzyszenie Archeologów powołało specjalną komisję badawczą, która potrzebowała prawie trzech lat, by dokładnie prześledzić działalność Fujimury. Efekt był miażdżący – wyrwano solidny kawał wiedzy dotyczącej wczesnego paleolitu, społeczne zaufanie do archeologów zostało nadszarpnięte, a podręczniki do historii trzeba było w zasadzie pisać na nowo.

Autorem tekstu Boskie Dłonie – historia najsłynniejszego archeologa-fałszerzajest Michał Górny. Materiał pochodzi z portalu Archeowiesci.pl.

Czytaj też:
Archeolodzy odkryli szczegóły masakry w jaskini. Dymem zaduszono kilkaset osób, w tym dzieci

Źródło: Archeowiesci.pl