„Braterska unia ludzi, nie państw”. Narodziny Rzeczpospolitej Obojga Narodów

„Braterska unia ludzi, nie państw”. Narodziny Rzeczpospolitej Obojga Narodów

Zmieniono: 

Ostatecznie unia przetrwała aż do rozbiorów. A co w ciągu wieków było największym zagrożeniem jej trwałości?

Były różne kłopoty. Po pierwsze problem rosnącej nietolerancji religijnej. Kłopotem tez było to, że mieli różne koncepcje formy mieszanej rządów i tego jaką role miał grać król w tym systemie. Jaki miał autorytet i co mógł zrobić. Moim zdaniem królowie byli silniejsi niż uważało wielu historyków. Jednak nie chcieli moim zdaniem władzy absolutnej. August II chciał. On był złym władcą w mojej opinii. Ale Wazowie… Zygmunt III na początku miał kłopoty, ale się nauczył jak funkcjonować w tym systemie i dobrze mu szło. Władysław IV nie był najlepszym politykiem, ale także jakoś dawał sobie radę. Jan Kazimierz radził sobie dosyć dobrze w bardzo trudnych warunkach. On nie był głupi, nie był słabym człowiekiem, jak często pisano, a Ludwika Maria była świetna. Więc potrafili królować.

Ale w tych czasach bardzo łatwo było krzyczeć „tyrania”. Podobnie dziś, jak ktoś z prawicy coś mówi u nas na Wyspach od razu jest nazywany faszystą. Chociaż ludzie nie mają pojęcia co to faktycznie znaczy. W każdej demokracji trudno jest sensownie rozmawiać o polityce, gdy ekstremiści krzyczą. Jak ktoś mówi o wspólnocie, coś przeciwko indywidualizmowi to od razu jest to klasyfikowane jako komunizm. Jak ktoś jest bardziej konserwatywny od razu jest faszystą. Chyba w Polsce też tak jest?

Tak, bardzo podobnie.

Podobnie. Czy nie jesteśmy w stanie spokojnie powiedzieć „nie zgadzam się z Panem”? I czy nie możemy dojść do kompromisu? W I Rzeczypospolitej była taka zasada – jednomyślności. Do połowy XVI wieku to znaczyło nic o mnie beze mnie. Jak ktoś mówił, że czegoś nie chce, to inni musieli go przekonać do swojej racji. Trzeba było ucierać swoje stanowiska. Oczywiście było trudno, ale Rzeczpospolita nie była tak słaba jak często dziś się pisze. Do połowy XVII wieku. Potem, po wojnach, po powstaniu, kiedy szlachta musiała walczyć u siebie, sąsiedzi to wykorzystali. A ponad to do czasów konstytucji 3 maja nie rozwiązano problemu zakresu władzy króla i władzy rządu. Potem było już za późno.

W przedmowie do Pana książki pisze Pan, że chce sprawić, aby po wielu latach, w czasie których poza samą Europą Wschodnią ów temat pozostawał zaniedbany w historiografii i, dzieje największego państwa późnośredniowiecznej i wczesnonowożytnej Europy odzyskały należne im miejsce w ogólnej historii Starego Kontynentu. Dlaczego ten temat może być ważny i ciekawy dla innych Europejczyków?

Bo dzisiaj problem unii jest ciągle aktualny. W Europie, ale i w Stanach Zjednoczonych. W tym strasznym XX wieku, widzieliśmy i widzimy też dzisiaj jakie są straszne kłopoty z państwami narodowymi. Nacjonalizm niemiecki w XX wieku. Kim jest naród, które terytoria do niego należą? Rozmawialiśmy już o Wilnie. Czy nie lepiej jest rozmawiać, negocjować z sąsiadami, niż powiedzieć: „to miasto jest nasze”? I bardzo się cieszę, ze w Polsce i Niemczech większość uznaje dzisiejsze granice i nie chcemy walczyć o inne. Polacy w ogóle chyba nie chcą. Oczywiście tęskno im za Lwowem, ale i pokolenie pamiętające czasy sprzed II wojny światowej umiera. Młodzi Polacy, młodzi Niemcy nie pamiętają polskiego Lwowa, czy deutch Breslau.

Bardzo mi imponuje jak Polacy na terenach poniemieckich, zachodnich dbają o historie tych regionów. Polacy odbudowali po wojnie Gdańsk, odbudowali Wrocław. Nie tak jak Sowieci. Byłem w Kłajpedzie i w Mińsku i nic tam nie ma. Sowieci nie odbudowywali miast, a budowali własne, sowieckie. Za to na przykład historycy w Toruniu bardzo dobrze piszą o historii Zakonu Krzyżackiego. Nie piszą, że to są nasi wrogowie, Chcą po prostu zrozumieć historię. I bardzo się cieszyłem, kiedy byłem na próbie rekonstrukcji Bitwy pod Grunwaldem w 2010 roku. Nie na samej imprezie, ale na próbie parę dni wcześniej. I mam te dzisiejsze gazety z miast pruskich, które kiedyś były pruskie. I Polacy w nich dziś piszą kto brał udział w rekonstrukcji rycerzy Zakonu. „My spod Olsztyna. My tez walczyliśmy pod Grunwaldem”. Po polsku piszą, że są z Prus.

U nas często się mówi, ze Polacy są nacjonalistami. Oczywiście są dumni, bo ponad 120 lat nie mieli niepodległości. Jak wszędzie są też skrajni nacjonaliści. Ale w większości Polacy są dumnymi patriotami i mają do tego powody. Nie chcą już chyba walczyć za Kresy. Może niektórzy. Ale w większości wiedzą, że mają dzisiaj państwo jakie mają i chcą być częścią Unii. Oczywiście niektórzy chcą, niektórzy nie chcą. Ale chyba wszyscy rozumieją, że lepiej zostać i walczyć przeciwko projektowi scentralizowanego państwa europejskiego. Bo kiedy będzie takie państwo, to wtedy nie będzie już Unii.

Robert Frost kształcił się na uniwersytetach w St Andrews, Krakowie i Londynie. Po osiemnastu latach wykładania w londyńskim King’s College przeniósł się w 2004 roku na uniwersytet w Aberdeen, gdzie obecnie kieruje katedrą historii. Interesuje się historią wschodniej i północnej Europy od XIV do XIX wieku. Jego zainteresowania badawcze skupiają się wokół dziejów Polski i Litwy oraz historii wojskowości w epoce nowożytnej. Autor książki „Oksfordzka historia unii polsko-litweskiej”

Wywiad zatytułowany Unia polsko-litewska to była unia braterska. Unia ludzi, a nie państw został opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Wesele w dawnej Polsce. Panna młoda musiała płakać, inaczej uznawano ją za rozpustnicę