Nowy rozdział w polskiej polityce. 100 lat temu ludowcy porozumieli się z endecją

Nowy rozdział w polskiej polityce. 100 lat temu ludowcy porozumieli się z endecją

Dodano: 

Przepłacony układ?

Daleko idący kompromis z obu stron spowodował równie daleko idące skutki. Zarówno w szeregach prawicy, jak i w „Piaście” pojawili się niezadowoleni. Niektórzy głośno protestowali, jak np. Jan Stecki – prezes Związku Ziemian w Warszawie, który w geście protestu wystąpił z szeregów Związku Ludowo-Narodowego. Wydaje się jednak, że więcej stracił PSL „Piast”. Przede wszystkim stanowisko Wincentego Witosa w sprawie reformy rolnej świadczyło o wykonanym przez „Piasta” skręcie w prawo. Nie przysporzyło mu to sympatyków, a ze strony niektórych partii ludowych spotkał się z otwartą krytyką.

Po podpisaniu układu nastąpił również ferment wewnątrz partii. Grupa secesjonistów, która – jak się okazało – była przeciwna porozumieniu z prawicą, wystąpiła z „Piasta”. Kilkunastu posłów z Janem Dąbskim na czele utworzyło własny klub pod nazwą PSL „Jedność Ludowa”. Czytając wspomnienia Wincentego Witosa, można odnieść wrażenie, że on sam był zdumiony buntem w partii:

„Mimo że działałem na podstawie jednomyślnie udzielonego mi pełnomocnictwa przez Klub, a o przebiegu i treści układu informowałem go kilkakrotnie, ze strony posłów […] przede wszystkim Dąbskiego były częste nalegania na przyśpieszenie narad i zawarcie układu. Kiedy zaś […] układ został zawarty i podpisany, rozpoczęła się jak na komendę zażarta walka. Na posiedzeniu Klubu […] się dowiedziałem, że cały układ jest niczym innym jak kumaniem się z odwiecznymi wrogami ludu i demokracji, zaprzedawaniem chłopów wstecznictwu i narażaniem państwa na niebezpieczeństwo”.

W ten sposób obydwie strony zapłaciły bardzo wysoką cenę za niezbyt korzystny układ. Zarówno endecja, jak i PSL „Piast” dążyli do stworzenia wspólnego bloku w Sejmie w celu uzyskania większości parlamentarnej. W wyniku połączenia sił, w izbie złożonej z 444 posłów mogli liczyć na 239 głosów większości. Jednak secesja czternastu posłów spowodowała, że większość rządowa spadła do zaledwie 5 głosów (!).

Długie miesiące negocjacji, niemałe ustępstwa z jednej, jak i z drugiej strony, „negocjatorski majstersztyk”, jaki udało się w końcu wypracować, zaowocowały mizernym wynikiem, bo za taki należy uznać pięcioosobową większość. Taki układ sił nie wróżył stabilności koalicyjnym rządom, ale wystarczył do utworzenia własnego gabinetu. Wincenty Witos otrzymał taką misję po zdymisjonowaniu rządu Władysława Sikorskiego.

Rządy Chjeno-Piasta

Pakt lanckoroński utworzył nowy układ sił w polskim sejmie, otwierając drogę do władzy ludowcom i endecji. 26 maja 1923 roku, podczas debaty budżetowej, większość posłów wypowiedziała się przeciw dotychczasowej Radzie Ministrów. Swojego poparcia odmówiły nie tylko endecja, chadecja i „Piast”, czyli sygnatariusze paktu lanckorońskiego, ale również Klub Chrześcijańsko-Narodowy, komuniści i mniejszości narodowe. Rząd Władysława Sikorskiego upadł.

Nowy gabinet, sformowany przez Wincentego Witosa, objął urzędowanie dwa dni później, a w jego skład weszli m.in. Władysław Kiernik jako minister spraw wewnętrznych, Władysław Głąbiński (ZLN) – wicepremier oraz minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Marian Seyda (ZLN) – minister spraw zagranicznych, Stanisław Nowodworski (Chrześcijańska Demokracja) – minister sprawiedliwości. Warto wspomnieć jeszcze o ministerstwie spraw wojskowych, które objął wkrótce gen. Stanisław Szeptycki, skonfliktowany z Józefem Piłsudskim. Było to oczywiste wyzwanie rzucone temu ostatniemu i tak też zostało zrozumiane.

Nowy rząd przetrwał do grudnia 1923 roku. Ostatnie miesiące jego urzędowania miały dramatyczny przebieg, bowiem kraj ogarnęła hiperinflacja, a w ślad za nią – fala strajków. Narastało niebezpieczne podniecenie i ferment wśród niezadowolonego społeczeństwa. W celu ich stłumienia rząd, niepotrafiący rozwiązać narastających konfliktów w inny sposób, podjął drastyczne kroki – ogłoszono militaryzację kolei (odtąd każdego strajkującego można było uznać za dezertera), a w Krakowie doszło nawet do ataku ułanów na uzbrojony tłum. Szarża załamała się, a w rękach manifestujących znalazł się samochód pancerny i karabiny maszynowe. Zapanowali oni praktycznie nad centrum miasta. W wyniku walk zginęło 18 cywili i 14 wojskowych. Przeszło 200 osób zostało rannych.

Tym tragicznym akordem gabinet endecko-ludowy kończył swoje rządy. Na prawicę po raz drugi w ciągu niecałego roku padł cień zbrodni. Po raz pierwszy w grudniu 1922 roku, kiedy w wyniku agresywnej kampanii przeciw prezydentowi padły strzały w Zachęcie. Po raz drugi w wyniku podjęcia dialogu z manifestującą ludnością za pomocą ułańskiej szarży w Krakowie. Od tej pory dni gabinetu Witosa były już policzone. Jego miejsce zajął wkrótce rząd Władysława Grabskiego.

Autorem artykułu Pakt lanckoroński – pierwszy polski rząd centroprawicy jest Tomasz Stachurski. Materiał został przeredagowany i opublikowany na licencji CC BY-SA 3.0.

Czytaj też:
Nie tylko fizyka i chemia. Jak Maria Skłodowska-Curie zmieniła medycynę?
Czytaj też:
„Krzyknąłem »Heil Hitler!« i nacisnąłem guzik”. 80 lat temu Niemcy wysadzili Wielką Synagogę