Car-bomba to największa zdetonowana bomba wodorowa w historii. Jednak nie była pierwszą propagandową bronią z dodanym przedrostkiem „car” w nazwie. Od wieków Rosja demonstrowała w ten sposób swoją potęgę.
Car-puszka. Demonstracja siły tuż przed upadkiem
Car-puszka, czyli po prostu car-armata została odlana z brązu w 1586 roku na polecenie cara Fiodora
Rurykowicza. To największa na świecie armata tego typu. Działo to ma kaliber 900 mm, długość 5,34 m i masę 39,312 tony.
Kamienne kule, którymi miała strzelać miały po 800 kg każda.
Armata była początkowo umieszczona w ramach fortyfikacji na
przedpolu moskiewskiego Kremla, na obecnym placu Czerwonym. Spierano się, czy rzeczywiście
można było z niej strzelać. Wyjaśniły to badania przeprowadzone w 1980 roku, które udowodniły, że oddano
z niej przynajmniej jeden strzał. Jednak najpewniej nigdy nie była stosowana do
celów bojowych ze względu na skomplikowaną i zbyt czasochłonną obsługę oraz praktyczną
niemożność transportu tak ciężkiego działa.
Ogromna armata nie uchroniła Rosji przed wielką smutą, czyli
okresem kryzysu politycznego po śmierci cara Fiodora, w trakcie którego polskie wojska zajęły Kreml.
Ze służby car-puszkę wycofano w XVIII wieku. Drewniana
laweta, na której znajdowała się armata, spłonęła w czasie okupacji Moskwy przez
Napoleona. W latach 30. XIX wieku do działa dodano dekoracyjną żeliwną lawetę i
czysto dekoracyjne żeliwne kule, zbyt duże, by rzeczywiście mogły być użyte do
strzału z niej.
Obecnie car-puszka eksponowana jest na Kremlu jako pomnik
militarny, obok innego symbolu rosyjskiej potęgi – car-kołokoła
Car-kołokoł. Największy dzwon, który… nigdy nie zadzwonił
Car-kołokoł, czyli car-dzwon to z kolei największy na
świecie dzwon. Został odlany z brązu 25 listopada 1735 roku na polecenie carycy
Anny Iwanowej. Dzwon waży 202 tony, ma średnicę 6,6 m, a wysokość 6,14 metra.
Dzwon jeszcze dwa lata po odlaniu znajdował się w dole
odlewniczym. Pozostawał tam również podczas pożaru Kremla w 1737 roku. Na
wskutek zalania wodą pękł. Został wydobyty na powierzchnie wraz z odpękniętym
fragmentem ważącym 11,5 tony dopiero w 1836. Ustawiono go na kamiennym
postumencie, na którym spoczywa do dziś. Dlatego nigdy w historii nie
zadzwonił.
Co ciekawe, samo pojęcie car-kołokoł funkcjonowało już wcześniej
i opisywało kolejne wielkie dzwony, które rzeczywiście były używane na Kremlu.
Pierwszym był ważący 40 ton dzwon Duży Uspieński z 1600 roku odlany na
zamówienie cara Borysa Godunowa przez twórcę car-puszki. Dzwon został zniszczony
w trakcie pożaru około 1650 roku, a m.in. z jego szczątków powstał kolejny
dzwon, ważący 130 ton, który uległ zniszczeniu w 1654 roku.
W 1656 ze szczątków poprzedniego dzwonu odlano kolejny dzwon,
tym razem ważący 160 ton. Dzwon zawieszony w 1658 roku runął w czasie pożaru 1701
roku. Jego fragmenty kolejny raz wykorzystano do odlania kolejnego dzwonu – obecnego
car-kołokoła.
Car-tank, czyli nieudany trójkołowy czołg
Car-tank był prototypowym pojazdem opancerzonym, który
został skonstruowany w latach 1914–1915. Od nazwiska konstruktora nazywany jest
też czołgiem Lebedienki.
Car-tank poruszał się na trzech kołach, z czego dwa przednie
miały średnicę 9 metrów, a tylne 1,5 metra. Miało to umożliwiać pojazdowi pokonywanie
przeszkód. Przez to sama wieża czołgu znajdowała się na wysokości 5 metrów nad
ziemią. Jednak w testach okazało się, że mniejsze koło grzęźnie w ziemi, a sam
pojazd ma dodatkowo zbyt słabe silniki i jest podatny na ogień artylerii.
Ostatecznie, ze względu na koszty zrezygnowano z prac nad
ulepszeniem pojazdu, a prototyp został zezłomowany w 1923 roku.
Car-bomba. Chruszczow pręży muskuły
30 października 1961 roku doszło do detonacji największej
bomby wodorowej w historii. Test car-bomby polecił przywódca ZSRR Nikita Chruszczow. Miała to być tylko i wyłącznie demonstracja siły.
Car-bomba ważyła 27 ton. Została zrzucona na spadochronie,
żeby specjalnie przygotowany do transportu bomby ogromny samolot Tupolew Tu-95W zdążył odlecieć w bezpieczne miejsce przed detonacją.
Sam miał być pomalowany specjalną białą farba, która miał go chronić przed
promieniowaniem.
W sąsiednim samolocie znajdowała się ekipa filmowa, która
sfilmowała eksplozję. Film z detonacji został odtajniony w 2020 roku.
W wyniku wybuchu pojawiła się kula ognista o promieniu około
3,5 km, która niemal dosięgła powierzchni ziemi. Grzyb atomowy miał około 60 km
wysokości i 30–40 km średnicy. Eksplozja całkowicie zniszczyła wszystko w
promieniu 35 km. Część skalistych wysepek, w pobliżu których dokonano
detonacji, po prostu wyparowało. Sam wybuch był odczuwalny nawet na Alasce.
Fala sejsmiczna wywołana wybuchem okrążyła Ziemię trzy razy, a sama eksplozja
była widoczna z odległości blisko 900 km. Promieniowanie cieplne było w stanie
spowodować oparzenia trzeciego stopnia w odległości 100 km od miejsca
eksplozji.
Hołd ruski? Nie było czegoś takiego! Historyk wyjaśnia, o co chodzi z dzisiejszą rocznicą