„Dziś we wczesnych godzinach rannych wojska sowieckie rozpoczęły atak na naszą stolicę, chcąc obalić legalny, demokratyczny rząd Węgier. Na pomoc! Na pomoc! Na pomoc!” – tymi słowami świeżo mianowany premier Imre Nagy ogłaszał światu, że jego kraj rozpoczął walkę o swoją niezależność.
Powstanie węgierskie 1956 roku. Przed rewolucją
Węgrzy byli niezadowoleni z wielu powodów. Ich państwo, po II wojnie światowej uzależnione od ZSRR, przeżywało ekonomiczną zapaść, a warunki bytowe dla mieszkańców stanowiły prawdziwe wyzwanie. Mimo iż nie było tam zbrojnego podziemia, na Węgrzech w okresie stalinowskim w więzieniach przebywało trzy razy więcej ofiar represji niż w Polsce – i to pomimo istotnej dysproporcji w liczbie obywateli.
Komuniści odciskali swoje piętno na niemal każdej dziedzinie życia: chłopom nie podobał się przymus łączenia i przekształcania ich gospodarstw we wspólnoty, czyli tzw. kolektywizacja. O dostaniu się na studia decydowały bliżej nieznane kryteria, wśród których ważną rolę odgrywały pochodzenie i fakt przynależności do partii, a i same warunki nauki dalekie były od wolnościowych ideałów uniwersyteckich. Pracę dziennikarzy i literatów kontrolowała cenzura, nie tylko utrudniając życie, ale i będąc w stanie całkowicie zniszczyć karierę „nieodpowiedniej” osoby.
Głównym winowajcą istnienia tego stanu rzeczy był Mátyás Rákosi, ustanowiony przez Stalina I sekretarzem Komunistycznej Partii Węgier (oraz późniejszej Węgierskiej Partii Robotniczej) i uważający samego siebie za jego „najpilniejszego ucznia”. To za jego sprawą na Węgrzech w 1947 roku władzę przejęli komuniści, choć w wyborach dwa lata wcześniej wygrała Partia Drobnych Rolników. Rákosi dokonał tego na drodze bezlitosnej rozprawy z przeciwnikami politycznymi według, jak sam to określał, „taktyki salami” – stopniowego eliminowania przedstawicieli innych poglądów jednego po drugim, niejako „plasterek po plasterku”.
Przyczyny rewolucji węgierskiej 1956 roku
Wraz ze śmiercią Stalina w 1953 roku w wielu krajach bloku wschodniego nadeszła pewna „odwilż”. Trzeba było wyłonić nowy kierunek działania, a zwolennicy dotychczasowego stalinowskiego kursu zaczęli toczyć walkę o władzę. Na Węgrzech Rákosi, pod naciskiem m.in. Ławrientija Berii, został zmuszony do zaakceptowania w roli premiera wcześniejszego ministra rolnictwa Imre Nagy’a – również komunisty, choć reprezentującego bardziej liberalne poglądy.
W wyniku wewnątrzpartyjnych starć (tak w ZSRR, jak i na Węgrzech), w marcu 1955 roku Nagy został odwołany, a następnie wykluczony z partii komunistycznej. Z tego samego powodu 18 lipca 1956 roku stanowisko stracił Rákosi, choć zastąpił go jego bliski współpracownik Ernő Gerő. Była to jednak zmiana tylko fasadowa, która jeszcze bardziej wzburzyła nastroje wypatrujących zmian Węgrów. Te jednak nie nadchodziły, ponieważ system stalinowski zakorzenił się tu o wiele mocniej, niż w sąsiednich państwach.
Wieści zza granicy docierały na Węgry, a nastroje wolnościowe przybierały na sile. 6 października 1956 roku pogrzeb zrehabilitowanego ministra spraw zagranicznych Laszlo Rajka, który w 1949 roku został stracony z powodów politycznych, zamienił się w masową manifestację z udziałem przeszło 200 tysięcy osób. W kolejnych dniach studenci zaczęli zrzeszać się i odbywać nielegalne obrady, owocem których były listy demokratycznych żądań, w tym wolnych wyborów w systemie wielopartyjnym czy przywrócenie Nagy’a na stanowisko szefa rządu.
Strajk robotników w Poznaniu w czerwcu 1956 roku, objęcie władzy w Polsce przez Władysława Gomułkę kilka miesięcy później i zapowiedziany przez niego na VIII Plenum PZPR program „polskiej drogi do socjalizmu” rozbudzał wyobraźnię Węgrów i dawał im nadzieję, że realny przełom jest możliwy również i u nich. Studenci uzyskali zgodę na manifestację solidarności z sytuacją w Polsce.
Powstanie węgierskie 1956 roku. Początek walk
23 października zgromadzili się pod pomnikiem polskiego bohatera Wiosny Ludów na Węgrzech – Józefa Bema. Manifestanci odczytali studenckie postulaty i pomaszerowali pod budynek parlamentu. Po drodze dołączali się kolejni mieszkańcy Budapesztu, tworząc ponad dwustutysięczny tłum. Ernő Gerő na antenie radia potępił hasła protestujących i określił je mianem „reakcyjnych”.