Mrożące krew w żyłach odkrycie polskich naukowców. Dzieci mogły być ofiarami rytualnymi

Mrożące krew w żyłach odkrycie polskich naukowców. Dzieci mogły być ofiarami rytualnymi

Dodano: 
Archeolog podczas wykopalisk, zdjęcie ilustracyjne
Archeolog podczas wykopalisk, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Xolodan
W sercu ziemi chełmińskiej archeolodzy natrafili na znalezisko, które budzi więcej pytań niż odpowiedzi. Wśród pradawnych warstw Kałdusa, w pobliżu dawnej studni, odkryto pochówki dzieci, a ich ułożenie może wskazywać na rytualne praktyki sprzed tysięcy lat.

Naukowcy z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dokonali niezwykłego odkrycia na jednym z najważniejszych stanowisk archeologicznych w województwie kujawsko-pomorskim. W Kałdusie, nieopodal wczesnośredniowiecznej studni, badacze natrafili na szczątki dzieci, które — jak przypuszczają — mogą pochodzić z epoki żelaza.

Układ szkieletów wskazuje, że ciała mogły być skrępowane w chwili złożenia do grobu. To znalezisko może zmienić dotychczasowe wyobrażenia o obrzędach dawnych mieszkańców tego regionu.

– Badania w Kałdusie, czyli jednym z najcenniejszych wielokulturowych zespołów osadniczych w województwie kujawsko-pomorskim, prowadzone są od 150 lat. W przyszłym roku planujemy jubileuszową konferencję (...). Obecnie eksplorujemy studnię czerpalną z czasów pierwszych Piastów (...). Odnaleźliśmy tu między innymi dziecięce pochówki pochodzące być może z horyzontu czasowego kultury łużyckiej. Ich chronologia nie jest oczywista, niezbędne są datowania radiowęglowe — mówi „Gazecie Wyborczej” prof. dr hab. Wojciech Chudziak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Kałdus. Pradawne centrum nad Wisłą

Teren osady w Kałdusie był zamieszkany przez tysiąclecia i stanowił jeden z kluczowych ośrodków osadniczych regionu. Pierwsze prace archeologiczne prowadzono tam już w XIX wieku, a od 1996 roku badania kontynuuje zespół profesora Chudziaka.

Obszar zajmuje ponad 15 hektarów i obejmuje pozostałości grodu, osady podgrodowej i rozległego cmentarzyska z ponad 1400 grobami. W centralnym punkcie kompleksu znajduje się Góra świętego Wawrzyńca — miejsce niegdyś związane z kultami pogańskimi, a od XI wieku z pierwszym kamiennym kościołem regionu.

Badacze przypuszczają, że w grodzie mogli bywać nawet pierwsi władcy Polski, w tym Bolesław Chrobry, a być może także biskup Wojciech, w drodze do Prus. – Nad Wisłą zawsze dużo się działo (...). Już w okresie przedpaństwowym był to zapewne główny ośrodek społeczno-kulturowy i religijny w zachodniej części międzyrzecza Wisły, Drwęcy i Osy — podkreśla prof. Chudziak.

Archeolodzy znaleźli tu liczne artefakty świadczące o dalekosiężnych kontaktach handlowych — od arabskich dirhamów po zachodnioeuropejskie monety, a także przedmioty pochodzące z terenów Skandynawii, Rusi czy Prus.

Dzieci w rytualnych pochówkach? Zagadkowe odkrycie naukowców

Najbardziej niepokojące znalezisko archeolodzy odkryli w najniższej części majdanu grodziska, w miejscu, gdzie niegdyś mogła znajdować się studnia. Tam właśnie natrafiono na dwa dziecięce szkielety.

Jedno z dzieci ułożone było w pozycji embrionalnej, jakby zostało skrępowane lub owinięte w całun. Drugie – spoczywało na plecach, w bardziej naturalnej pozycji.

– Wygląda tak, jakby zostało związane lub ściśnięte, ułożono je w pozycji embrionalnej. Możliwe, że było zawinięte w jakiś całun (...). Fakt, że ciała były pierwotnie skrępowane, otwiera pole do spekulacji na temat ich przeznaczenia – mówi dr Ryszard Kaźmierczak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Badacze przypuszczają, że może to być ślad pradawnych praktyk o charakterze rytualnym. – Wydaje nam się, że znalezione pochówki dzieci należałoby łączyć z bliżej nieokreślonymi na tym etapie badań czynnościami mityczno-magicznymi — dodaje prof. Chudziak.

Przy grobach odkryto również żelazny naramiennik i naczynia gliniane charakterystyczne dla kultury łużyckiej. Dokładne datowanie pochówków będzie jednak możliwe dopiero po wykonaniu analiz radiowęglowych i badań DNA.

– Pochówki dzieci wyglądają bardzo ciekawie, jednak z wyciągnięciem wniosków chciałbym poczekać do uzyskania wyników badań antropologicznych (...). Dziś dysponujemy technologiami umożliwiającymi określenie pochodzenia człowieka, diety, chorób czy DNA — podsumowuje naukowiec.

Prace archeologiczne potrwają do końca listopada, o ile nie przerwie ich pogoda. Wiosną badacze mają wrócić na stanowisko, by kontynuować odkrycia. Projekt finansowany jest przez Narodowe Centrum Nauki.

Czytaj też:
Odkryto grób sprzed 2000 lat. Archeolodzy mówią o nietypowej ofierze
Czytaj też:
Odkrył skarb i milczał przez 8 lat. Gdy w końcu się przyznał, archeolodzy oniemieli

Opracowała:
Źródło: Gazeta Wyborcza