Tuż przed śmiercią krzyknął: Niech żyje Polska niepodległa! „Montwiłł” – socjalista i nieustraszony bojownik

Tuż przed śmiercią krzyknął: Niech żyje Polska niepodległa! „Montwiłł” – socjalista i nieustraszony bojownik

Dodano: 
Przedwojenne popiersie Józefa Mireckiego ps. Montwiłł na Placu Saskim w Warszawie
Przedwojenne popiersie Józefa Mireckiego ps. Montwiłł na Placu Saskim w WarszawieŹródło:NAC / domena publiczna
Wdowa po bojowcu PPS Józefie Mireckim, ps. „Montwiłł”, po wykonaniu na nim wyroku w Cytadeli, napisała do adwokata męża: „Pan podziwiał spokój męża, z jakim umierał, a dla mnie życie jego jest drogie, lecz jeszcze droższa siła, z jaką potrafił wyzbyć się dla siebie wszystkiego…”

O działalności Józefa Mireckiego, pseudonim „Montwiłł”, w szeregach PPS i jego procesie przeczytasz w pierwszej części artykułu.

Starała się, chciała być dzielną, a jednak po śmierci męża w liście do Władysława Pobóg-Malinowskiego daje upust żalowi, że „jej związek z Montwiłłem miał tak mało warunków do rozwoju – zawsze tylko konspiracje, zawsze brak czasu do współżycia”.

I tak mało o nim wiedziała. Dopiero ze wspomnień przyjaciół Montwiłła ułożyła jego życiorys.

Józef Mirecki, pseudonim „Montwiłł” – dzieciństwo słynnego bojowca

Rodziców miał zamożnych, właścicieli majątku Klonówek koło Radomia. Mireccy to była to stara szlachecka rodzina, herbu Szeliga. Pradziad Józefa kapitan pułku grenadierów służył w wojsku Królestwa Kongresowego. Ojciec, Teodor Mirecki, oficer armii carskiej, był wrogo nastawiony do wszelkiej antyrządowej konspiracji. Małego Józka romantycznej miłości do pognębionej ojczyzny uczyła matka Franciszka z Gogolewskich, wdowa po hrabim Niesiołowskim. To dzięki niej ulubioną książką Montwiłła przez całe jego życie był „Monsalwat” Górskiego, esej o mesjanizmie Mickiewicza.

Czytaj też:
Pogrzebany za życia. Polski patriota stał się symbolem. W carskich więzieniach spędził 46 lat

Kiedy skończył 9 lat, posłano go do rosyjskiego gimnazjum w Radomiu. Był dobrym uczniem, mimo to repetował klasy drugą i czwartą, a ostatnią ukończył z wynikiem niedostatecznym. Powodem były nieustanne zatargi z gronem pedagogicznym na tle rusyfikacji. Mirecki należał do tajnego patriotycznego kółka samokształceniowego, założonego przez starszego od niego o 6 lat Kazimierza Kellesa Krauza, sympatyka PPS, późniejszego działacza tej partii, filozofa. Na konspiracyjnych spotkaniach czytano wiersze romantyków i nielegalne broszury. Radom był matecznikiem socjalistów.

Nastolatek nie ukrywał w szkole swoich przekonań. Z tego powodu miał opinię „miateżnika” (buntownika). Już w pierwszej klasie zaprotestował przeciwko nauczycielowi gimnastyki, który wymagał od chłopców, aby go pozdrawiali po żołniersku, na wzór carskiego wojska.

W piątej, jako członek delegacji uczniowskiej, udał się do dyrektora z protestem przeciwko prowadzeniu lekcji wyłącznie w języku rosyjskim.