Bez prac nad lampą nie byłoby całego skoku technologicznego. Łukasiewicz uruchomił lawinę

Bez prac nad lampą nie byłoby całego skoku technologicznego. Łukasiewicz uruchomił lawinę

Dodano: 
Pierwsze szyby naftowe w Galicji (pocztówka z 1881 r.)
Pierwsze szyby naftowe w Galicji (pocztówka z 1881 r.) Źródło:Wikimedia Commons / Domena publiczna
Ludzkość znała ropę od tysięcy lat, ale dopiero seria wydarzeń w lwowskiej aptece sprawiła, że nafta – i nie tylko – mogła świecić triumfy. Ignacy Łukasiewicz rozpędził nową gałąź przemysłu, która – dosłownie – stała się paliwem zmian XIX i XX w.

Olej skalny, olej ziemny, ropa, nafta, albo ropa naftowa – ludzkość od tysięcy lat znała tę substancję, ale nie zawsze wykorzystywała ją w sposób, który znamy współcześnie. Na terenach bogatych w surowiec, który później nazwany zostanie czarnym złotem (tego miana dorobił się też węgiel), wykorzystywano m.in. do pokrywania dachów, stosowany był szeroko w dawnym przemyśle stoczniowym do uszczelniania statków, smarowano nim osie wozów, po podgrzaniu, zagęszczeniu, tworzono z niej asfalt.

Przez wieki, czy to na Bliskim Wschodzie, ale też w Galicji, kleista ciecz miała właśnie takie zastosowania, ale były też inne próby wykorzystania jej. Stosowano ją – oczywiście po przeróbce – czasem przy chorobach skóry, smarując nią np. czyraki. Jednak na ogół, przez jej zapach i kleistość, w przeszłości podchodzono do niej niechętnie, ale wszystko zmieniło się w wieku XIX. Ropa zaczęła wtedy świecić pierwsze triumfy, a już cały XX w. nie oddała podium w rywalizacji o tytuł najważniejszego paliwa dla ludzkości.

Wyścig o naftę

Mniej więcej w tym samym okresie, ponieważ w kilku miejscach, równolegle, ogłaszano sukcesy związane z rafinacją ropy naftowej. Amerykanin Samuel Martin Kier zaczął destylować ropę i uzyskiwał z niej coś, co w krajach anglosaskich nazywa się kerozyną (czyli nic innego jak naftę). Tyle tylko, że Kier początkowo sprzedawał ją jako wyrób medyczny, butelkując ją. W dodatku nie ma pewności, w którym roku udało mu się tego dokonać, pojawia się m.in. 1854 rok. W tym samym okresie Kier miał wpaść na to, że nowy olej może stać się doskonałym źródłem światła, nie opatentował jednak samej metody rafinacji ropy.

To w ogóle był znak czasów, z obecnej perspektywy wręcz tradycja – jednoczesne ogłaszanie, w niewielkich odstępach czasu, tego samego odkrycia. Prace nad naftą poza Kierem w tym okresie prowadzili też Szkot James Young i Kanadyjczyk Abraham Gesner, no i oczywiście Ignacy Łukasiewicz oraz Jan Zeh. Żeby jeszcze tę sprawę zagmatwać, warto przytoczyć fragment opracowania z „Przeglądu Górniczego” na temat pierwszego, udokumentowanego przypadku naukowej destylacji ropy. Bo jak się okazuje, pałeczka pierwszeństwa powinna wylądować u kogoś zupełnie innego, choć też Polaka:

„W Stanach Zjednoczonych destylację ropy naftowej przeprowadził w 1855 r. w Yale College profesor Beniamin Silliman Jr. (1816-1885), publikując wyniki swojej pracy, czego nie zrobił Łukasiewicz. Wszystko wskazuje jednak na to, że pierwszą naukową destylację ropy naftowej przeprowadzili w 1837 r. w paryskiej Ecole Centrale des Arts et Manufactures Filip Neriusz Walter (1810-1847), znakomity polski chemik oraz francuski chemik Pierre Joseph Pelletier (1788-1842). Wyniki swojej pracy opublikowali w 1840 r. w Recherches chimiques sur les bitumes, Journal de Pharmacie”.

Dlaczego to jednak o Polaku (Polakach) najczęściej mówi się w kontekście naftowej rewolucji? Pomogło kilka zbiegów okoliczności i odrobina szczęścia.

Swoje prace Zeh i Łukasiewicz prowadzili w aptece „Pod Złotą Gwiazdą” we Lwowie (jak udowodni przyszłość, nazwa była trafiona: wynalazek przyniósł pieniądze, a „szczęśliwa gwiazda” też była potrzebna), w Galicji, która – dosłownie – stała ropą naftową. Mieli więc surowca pod dostatkiem, w dodatku – to wspomniany zbieg okoliczności – pojawił się popyt na alternatywne źródła światła. Pinolina i kamfina, stosowane wtedy w lampach, były stosunkowo drogie i trudniejsze do pozyskania.

„Pod Złotą Gwiazdą” – nie tylko złotą, ale i szczęśliwą

Zresztą, odkrycia Łukasiewicza (biografowie polskiego wynalazcy w „Ignacy Łukasiewicz. Prometeusz na ludzką miarę” nie umniejszają roli Zeha na początku eksperymentów, jednak Jan stracił później zapał do prac, dlatego też to za ojca polskiej petrochemii uznaje się Łukasiewicza) być może by nie było, gdyby nie ciekawość Abrahama Schreinera, Żyda z Drohobycza, który poprosił o sprawdzenie, czy z ropy da się wydestylować alkohol. Jak wiemy, Łukasiewiczowi nie udało się spełnić oczekiwań Schreinera, ale z ropy udało się wydzielić naftę w 1852 roku, ruszyły prace wynalazcy nad lampą naftową.

Apteka Piotra Mikolascha („Pod Złotą Gwiazdą”) we Lwowie po raz pierwszy została oświetlona lampą naftową, powstałą przy asyście blacharza Adama Bratkowskiego, w marcu 1853 roku. Ten „prototyp” stał się bazą do kolejnego, wielkiego kroku: wykorzystania lampy naftowej masowo. 31 lipca w szpitalu we Lwowie skorzystano z oświetlenia projektu Łukasiewicza podczas nocnej operacji (zresztą udanej), a w tej części historii powraca Schreiner.

„Znakomite możliwości lampy naftowej wcale nie oznaczały, iż szybko znaleźli się na nią kupcy. W tym kluczowym momencie bardzo pomocne okazało się biznesowe doświadczenie Abrahama Schreinera. To on wpadł na pomysł, żeby zaproponować dostarczenie nowatorskiego oświetlenia Szpitalowi Powszechnemu we Lwowie, skontaktował z jego dyrekcją Piotra Mikolascha. Negocjacje trwały wiele tygodni, aż wreszcie aptekarska spółka w lipcu 1853 roku otrzymała zamówienie na partię lamp naftowych oraz 10 cetnarów (ok. 500 kg) paliwa do nich” – pisze Andrzej Krajewski w swojej książce „Krew cywilizacji. Biografia ropy naftowej”.

Czytaj też:
Nocna operacja przy pierwszych lampach naftowych. Tak rozpoczęła się kariera polskiego króla nafty

Łukasiewicz stał się więc nie tylko twórcą w pełni sprawnej lampy naftowej, ale też uczestnikiem pierwszej transakcji na rynku naftowym. 2 grudnia lampa naftowa uzyskała patent austriackiego urzędu patentowego, ale mniej więcej też w tym okresie trio, które dotychczas pracowało nad tym projektem, rozeszło się. Piotr Mikolash chciał rozwijać aptekę, Jan Zeh chciał wrócić do farmacji, a przy naftowym biznesie został sam Łukasiewicz. To właśnie on zaczął na masową skalę szukać złóż ropy w Galicji, a ponownie zbieg okoliczności pomógł mu w tym, by zostać jednym z pierwszych naftowych potentatów na świecie.

Wynalazek Łukasiewicza zaczął swoją drogę po kraju i świecie, lampy naftowe powoli zdobywały rynki, rozświetlały kolejne domy i miasta, na bok odkładano – oczywiście nie definitywnie – świece. Nowe zastosowanie ropy sprawiło też, że do „czarnego złota” zbiegli się zamożni mieszkańcy austriackiego zaboru. Niecały rok po tym, jak oświetlono szpital we Lwowie, w Bóbrce uruchomiono pierwszą kopalnię nafty na świecie (zresztą dotąd działającą), a zakładali ją Łukasiewicz, Tytus Trzecieski i Karol Kolbassa-Zrencki.

To, co udało się w Bóbrce oraz to, czego dokonano w aptece „Pod Złotą Gwiazdą”, szybko poniosło się po świecie. W Ameryce – w której trwała jeszcze gorączka złota, mająca lada moment ustąpić tej związanej z ropą – ulepszano lampę naftową, ale też szukano nowych sposobów na wydobywanie „oleju skalnego”. W 1859 roku w Pennsylvanii pułkownik Edwin Drake doprowadził do kolejnej rewolucji: dzięki systemowi rur, prowadnicy i wiertle, w Titusville uruchomiono pierwszy szyb naftowy.

O Drake'u i Łukasiewiczu tak pisze Krajewski:

„Tymczasem obaj zasługują na miano najbardziej niedocenianych wynalazców wszech czasów, którzy opracowali przełomowe technologie. Co więcej, zarówno proces rafinacji ropy Łukasiewicza, jak i metoda wiercenia szybu naftowego Drake’a w nieco ulepszonej formie są stosowane do dziś. To ich równoczesne zaistnienie umożliwiło wybuch”.

Benzyna – paliwo przyszłości

Odkrycie nowego zastosowania dla surowca, który pozostawał poza obszarem zainteresowania przemysłu, a także metody na efektywniejsze wydobywanie go, wywołały też szereg zmian społecznych i gospodarczych. Zacofana – względem reszty Cesarstwa Austriackiego – Galicja, skorzystała na „naftowej gorączce”, powstawały nowe miejsca pracy, rafinerie, kopalnie, industrializacja postępowała błyskawicznie. Prof. Piotr Franaszek, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, tak opisywał przemysł naftowy i rafineryjny w Galicji:

„Statystyka wydobycia ropy wykazuje w Galicji blisko pięćdziesięciokrotny wzrost w okresie od połowy lat 80. XIX w. do roku 1909 tj. szczytowego roku produkcji (powyżej 2 mln. ton). Tym samym Galicja do I wojny światowej stała się najpoważniejszym, światowym producentem ropy obok Stanów Zjednoczonych, Rosji i Rumunii. (...). Na przełomie XIX i XX wieku górnictwo naftowe dawało ok. 60 proc. wartości produkcji przemysłowej w Galicji, a było w nim zatrudnionych 34.5 proc. wszystkich robotników galicyjskiego przemysłu (...)”.

Wzrost zainteresowania produktami ropopochodnymi – to kolejny, jakże kluczowy zbieg okoliczności – nastąpił w czasie, gdy stale szukano alternatywy dla silnika parowego, czy elektrycznego. Niecałą dekadę po tym, jak Łukasiewicz pokazał swoją lampę, w Deutz powstaje pierwsza fabryka silników spalinowych. Jak się później okaże – najlepszym paliwem dla nich jest benzyna. Od końca lat 60. XIX w. trwał wyścig o to, kto najlepiej wykorzysta to nowe paliwo.

Czytaj też:
Ignacy Łukasiewicz to nie tylko wynalazca lampy naftowej. Był społecznikiem i uwielbianym pracodawcą

To, co wydarzyło się w aptece we Lwowie, uruchomiło lawinę zdarzeń, która sprawiła, że druga połowa XIX w. stała się okresem niebywałego w historii ludzkości skoku technologicznego, a ropa naftowa na długie dekady zdominowała rynki, ale też przez lata dawała bogactwo i gospodarczą – i nie tylko – dominację państwom, które miały dostęp do złóż „czarnego złota”.

Bez nowoczesnej metody rafinacji ropy, opracowanej i opatentowanej przez Łukasiewicza, dzięki której wydzielane są z niej poszczególne frakcje (z ropy uzyskuje się gaz, rozpuszczalniki, paliwo lotnicze, dieslowskie, silnikowe, tworzywa sztuczne), cały ten skok nie byłby możliwy. Oczywiście – co udowadniali pośredni rywale Łukasiewicza w pracach nad ropą – gdyby nie kilka zbiegów okoliczności, to nie o Polaku można byłoby pisać jako ojcu przemysłu naftowego czy petrochemicznego.

Zresztą, to, jak szybko w tamtym czasie wynalazki pojawiały się i wypierały starsze rozwiązania, też można pokazać na przykładzie lampy naftowej Łukasiewicza. Ledwo zrobiła furorę, a na światowych wystawach zaczęto zachwycać się nad żarówką elektryczną Thomasa Edisona. Oczywiście, zanim przeprowadzono powszechną elektryfikację minęły lata, a lampy naftowe dawały światło tam, gdzie dostępu do prądu jeszcze nie było.

Autorzy biografii Łukasiewicza przedstawili wynalazcę w dwóch wymownych podtytułach swojej publikacji: „Który zgasił świecę” i „Który rozpędził świat”. Takiej tytulatury Łukasiewicz by się nie doczekał, gdyby nie jego własna determinacja, to fragment wywiadu, którego udzielił Feliksowi Janowi Szczęsnemu-Morawskiemu:

– Nie mogę spać od zazdrości. Udaję się do słynnego blacharza Brakowskiego: – Panie! Lampy mi trzeba na to, a na to – takiej, a takiej! Próbujemy, poprawiamy... było już cokolwiek. Mówię Mikolaszowi: – Panie! Kupmy więcej tego oleju!

Mikolasz: – Na co? Będziemy go pili?

– Będziemy świecić (...). Zapalam: Cudo! Nie światło!

Źródła:

„Historia poszukiwań i wydobycia ropy naftowej na ziemiach polskich do 1939 roku” w „Przegląd Górniczy”;

Piotr Franaszek, Paweł Grata, Anna Kozicka-Kołaczkowska, Mariusz Ruszel, Grzegorz Zamoyski, Ignacy Łukasiewicz. Prometeusz na ludzką miarę, Warszawa 2021,

„Przemysł naftowy na ziemiach polskich na przełomie XIX i XX wieku”, prof. Piotr Franaszek

Czytaj też:
Zew wolności, czyli historia podróżowania. Od konnego rydwanu po silniki spalinowe i samochody


Nauka to polska specjalność
Rok Ignacego Łukasiewicza

Przeczytaj inne artykuły poświęcone polskiej nauce

Źródło: WPROST.pl